Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku, czyli jak tanio i szybko dotrzeć do celu:)


CZĘŚĆ PIERWSZA 
WAKACJE Z BIUREM PODRÓŻY


Nie ukrywam, że przez długi okres czasu większość moich wypraw odbywałam razem z biurami podróży. Kilka lat temu przerzuciłam się jednak na podróżowanie na własną rękę i muszę przyznać, że ten sposób o wiele bardziej mi odpowiada. Uważam, że zwłaszcza dla osób, które dopiero poznają smak podróży zagranicznych, opcja skorzystania z usług biura może być bardzo dobrym rozwiązaniem, dlatego chciałabym także jej poświęcić kilka słów.

Myślę, że wyjazdy zorganizowane mają sens tylko w jednym wariancie – ekstremalnym „lastminute”! W ciągu wielu lat „polowań” wyspecjalizowałam się w wynajdowaniu ekstremalnie tanich okazji – najczęściej w opcji all inclusive i standardzie czterech lub pięciu gwiazdek. Niestety ostatnie tragiczne wydarzenia na świecie trochę zmieniły rynek usług turystycznych, sprawiając że dotychczas najbardziej atrakcyjne cenowo kierunki – takie jak Egipt, Tunezja czy Turcja – znalazły się na cenzurowanym, a tam właśnie trafiały się najlepsze upolowane przez mnie okazje.

Pierwsze pytanie jakie nasuwa się osobie chcącej wyjechać na wakacje z biurem brzmi, gdzie szukać tzw. „lastów”? Przede wszystkim należy pamiętać, że na wakacje zorganizowane warto wyjechać tylko i wyłącznie ze znanym i dużym tour operatorem. Oczywiście nie daje nam to 100 % poczucia bezpieczeństwa (patrz przypadki Orbisu i Triady), ale mimo to poczucie bezpieczeństwa zawsze jest większe.

Oto kilka rad ułatwiających znalezienie wymarzonych wakacji w niskiej cenie:

1. Zamiast wchodzić po kolei na strony poszczególnych biur najlepiej korzystać ze stron zbierających oferty wszystkich największych tour operatorów. Ja korzystałam zawsze ze strony agencji Travel Planet (http://www.travelplanet.pl/). Zaznaczałam po prostu zakres cenowy, rodzaj hotelu, ilość osób, termin, miejsce/miejsca wylotu i "czatowałam" ;)

2. Nigdy nie zdajemy się na pracowników biur podróżychyba że to nasza mama, siostra, brat lub mąż ;). Pamiętajmy, że celem tych osób nie jest znalezienie nam jak najtańszego wyjazdu, bo im mniej płacimy tym mniejsza jest ich prowizja. Z zaufanego źródła wiem, że osoby te mają dokładnie taki sam podgląd do ofert, jak my na stronie. Nie pozostaje zatem nic innego jak być czujnym i odświeżać stronę kilka razy dziennie (ceny potrafią być bardzo dynamiczne!). Poza tym nikt nie zadba o nasze sprawy tak dobrze jak my sami:)


3. Nie nastawiamy się na konkretny kierunek. Im mniej założeń tym lepiej. Ja zawsze zdawałam się na ślepy los. Tam, gdzie pojawiła się fajna oferta, tam leciałam.


4. Im bliżej wylotu tym najczęściej taniej, jednak tu wiele zależy od tego, jak mocne mamy nerwy ;) Polowanie na tani wyjazd przypomina hazard – można wygrać, można stracić. Jeśli chodzi o mnie, to najczęściej kupowałam wyjazd na 2-3 dni przed wylotem (jeśli cena robi się na prawdę atrakcyjna, to nie ma na co czekać, bo możemy zostać w domu na walizkach).


5. W miarę możliwości nie podróżujemy w tzw. sezonie turystycznym. Ceny wyjazdów w trakcie wakacji, świąt, długich weekendów są zazwyczaj o wiele wyższe. Oczywiście i tu zdarzają się super okazje, ale jest o nie o wiele trudniej. Poza tym w tzw. ciepłych krajach w okresie od czerwca do sierpnia panują trudne do zniesienia temperatury.


6. Należy mieć ograniczone zaufanie do tego co mówi osoba z biura podróży (kochani pracownicy biur podróży - wybaczcie!). Jak już wspomniałam, celem pracownika biura jest sprzedaż wycieczki i nie ma w tym ani nic dziwnego, ani niestosownego. Im szybciej wycieczka zostanie sprzedana tym lepiej, bo kolejny klient na koncie odhaczony. Regułą było, że gdy mając już na oku jakiś wyjazd, słyszałam jak mantrę „Pani Moniko trzeba szybko się decydować zostały tylko 4 miejsca w hotelu!” albo „widzę, że właśnie kilkanaście osób przegląda tę ofertę –trzeba się spieszyć bo ucieknie!, standardem jest też „zostały już tylko 3 miejsca w samolocie!”. Oczywiście może się zdarzyć, że to co mówi nam osoba z biura jest prawdą i rzeczywiście wycieczka ucieknie nam sprzed nosa, ale no cóż – znów potrzebna jest ta smykałka do hazardu ;)


7. Jeśli jest taka możliwość rezerwujemy w biurze interesującą nas ofertę i czekamy na spadek ceny lub pojawienie się nowych kierunków. Niestety im bliżej wylotu tym o rezerwacje trudniej, a czasem jest tak, że system ich już nie przyjmuje – wszystko zależy od polityki biura.


8. Zawsze sprawdzamy hotel na stornach innych niż strona biura podróży ! Moim zdaniem najlepsze do tego są 2 internetowe adresy z których zawsze korzystam: http://www.holidaycheck.pl/,https://pl.tripadvisor.com/ Wystarczy wkleić w wyszukiwarkę nazwę hotelu i dodać „holidaycheck” albo „tripadvisor”. Wyskoczy nam nasz hotel wraz z setkami opinii z całego świata oraz, co ważne, z autentycznymi zdjęciami zrobionymi na miejscu. Jeśli przeważająca większość opinii jest pozytywna, a  zdjęcia nie napawają przerażeniem śmiało możemy pakować walizki :)


9. Dzielimy na pół opinie, jakie przeczytaliśmy o hotelu na wymienionych wyżej stronach! Ludzie potwornie się czepiają, a mistrzami czepialstwa są – taka, niestety jest prawda – Polacy. Czasami ze zdumieniem w oczach czytałam o miejscach które odwiedzałam, że to :”masakra”, „powinni to zamknąć”, „nigdy więcej” etc. Tymczasem były to luksusowe pięciogwiazdkowe hotele, w których czułam się jak w raju ;) Powinniśmy brać pod uwagę ogólną tendencję w opiniach, a nie wczytywać się w poszczególne wpisy, bo zwariujemy i w końcu nigdzie nie pojedziemy :) 




Egipt XII 2012 r. – tygodniowy rejs po Nilu 4 * statkiem z opcją: śniadania, obiady, kolacje. Koszt: 1280 zł + 150 $. Biuro podróży Alfa Star. 



Komentarze