Jak tanio dotrzeć i podróżować po Portugalii

Azulejos, Porto


 
W dobie globalizacji odległości nabrały zupełnie nowego znaczenia. O wiele "bliżej" od mojego rodzinnego Wrocławia jest Warszawa, do której za 9 zł dolatuję w 30 minut, niż na przykład Poznań, do którego jadę samochodem przeszło 3 godziny. O wiele łatwiej mi dolecieć na Maltę, na którą podróż trwa około 2 godzin, niż tłuc się 10 godzin do Przemyśla...
Podobnie było dotychczas z Portugalią, do której brakowało tanich połączeń lotniczych, a co za tym idzie ludziom, których nie stać na bilet za 1000 zł  w jedną stronę podróż zajmowała wieki...
Sytuacja na szczęście uległa zmianie, gdyż zarówno Wizzair, jak i Ryanair latają już do Portugalii i to z kilku miast w Polsce:)


Ryanair lata do Portugalii z Wrocławia (Lizbona),  Krakowa (Lizbona, Poroto), oraz z Warszawy (Faro, Lizbona, Porto). Wizzair lata do Portugalii z Warszawy (Lizbona, Porto) oraz z Gdańska i Katowic (Lizbona). Koszt biletu zależy jak zawsze od okresu, kiedy udajemy się w podróż. Mi udało się upolować loty na sam środek wakacji (sierpień) za około 500 zł w dwie strony, ale widziałam oferty na październik za 300 zł i mniej, więc może być na prawdę tanio!

Słynny lizboński tramwaj nr 28
Niestety tanie podróże kończą się z momentem dotarcia na miejsce. No dobra, transfer z lotniska w Porto nie był drogi, bo nocny autobus kosztował trochę ponad 2 euro, a w ciągu dnia do późnego wieczora na lotnisko w podobnej cenie kursuje także metro (link do strony metra w porto TUTAJ).  Trzeba jednak przyznać, że bilety na komunikację miejską, biorąc pod uwagę sytuację ekonomiczną w Portugalii, są stosunkowo drogie.

:)

Generalnie zarówno Lizbona jak i Porto podzielone są na strefy tzw. "zony" i w zależności gdzie się udajemy, kupujemy bilet na odpowiednią strefę. Bilety co do zasady kupujemy w automacie (spokojnie, jest tam ściąga, który przystanek jest w jakiej "zonie"), gdzie nabijane są na specjalną kartę (jednorazowy bezzwrotny koszt karty to 0,50 euro). Karty "odbijamy" przed wejściem do metra, pociągu lub w autobusie (jeśli chodzi o dojazd z lotniska możemy je kupić u kierowcy). Jednorazowy bilet na najtańszą strefę w Porto kosztował 1,40 euro, aby dojechać w bardziej odległe miejsca trzeba zapłacić około 2,40 euro. Podobnie ma się sytuacja w Lizbonie, gdzie znów kupujemy jednorazową kartę i zaczynamy nabijanie. Istnieją oczywiście bilety całodniowe oraz na 3 dni (są one świetnie opisane TUTAJ), ale ja z nich nie korzystałam, bo prawda jest taka, że najwięcej zobaczymy chodząc (dlatego mało nie padłam, bo same tam schody i stromizny - ostrzegam, że portugalskie miasta nie są dla mięczaków!;) Gdzieś wyczytałam, że w kilka osób bardziej opłaca się brać taksówkę niż korzystać z komunikacji, ale nie próbowałam, więc głowy za to nie dam.



Najbardziej  zaskoczyły mnie jednak portugalskie ceny pociągów. W sierpniu 2017 najtańszy pociąg z Lizobny do Porto (nie żaden tam super-hiper Pendolino) kosztował 35 euro od osoby w jedną stronę (a to około 320 km!). My zdecydowaliśmy się na autobus, za który zapłaciliśmy 20 euro (choć przewoźników jest kilku, to ceny przejazdów u każdego były takie same), co też nie jest małą kwotą, zwłaszcza jak się człowiek przyzwyczai do Polskiego Busa i innych takich;) Naszym przewoźnikiem był Rede Expressos. Zaskakuje także prawie zupełny brak zniżek - nie mają ich ani emeryci, ani studenci (ci ostatni muszą mieć specjalną kartę).

Metro w Porto


Generalnie fajną opcją jest zabranie ze sobą roweru. Myślimy o kupnie dwóch składaków, które można by było nadać na jeden bagaż. Choć po schodach portugalskich miast raczej sobie nie pojeździcie, to wzdłuż wybrzeża ciągną się bardzo fajne płaskie deptaki i drogi, którymi z łatwością możemy dojechać na plaże. To na pewno wiele by ułatwiło:)

P.S Wypożyczenie roweru w Porto, z tego co pamiętam, kosztowało jakieś 60 euro tygodniowo...

Komentarze